Widoczne naczynka? To już nie Twoje zmartwienie!

Na tę problematyczną cerę istnieje kilka powszechnie używanych terminów, na przykład naczyniowa, niektórzy określają ją też czasami rubinkową. Fachowo przypadłość związaną z nadmiernie rozszerzonymi naczynkami nazywa się jednak kuperozą. Co to takiego i czy można z tym skutecznie walczyć? Wyjaśniamy. 

cera naczynkowa

Bez względu na porę dnia czy roku gdy stajesz przed lustrem, widzisz mocno zaczerwienioną twarz, na której rysują się liczne pęknięte naczynka krwionośne tworzące tak zwane nieestetyczne pajączki (teleangiektazje). Zazwyczaj najbardziej rzucają się w oczy te na płatkach nosa i w ich okolicach, na policzkach, brodzie, ale też w obszarze szyi i dekoltu. Do tej pory wydawało Ci się, że zaróżowiona skóra to efekt zawstydzenia albo rezultat wytężonego wysiłku fizycznego? Owszem, ale wtedy rumieniec znika równie szybko, jak się pojawił. W przypadku cery naczynkowej jest niestety zupełnie inaczej.

Przyczyna problemu

Ten niemiły defekt może mieć różnorodne podłoże. Często wynika z problemów hormonalnych, ale może być też dziedziczony genetycznie. Widoczność żyłek ma nawet tak dalekie powiązania, jak osłabiona aktywność wątroby i gruczołów ślinowych oraz kłopoty z kwasami żołądkowymi. Na czerwone rumieńce są też narażone osoby, których skóra jest po prostu płytko unaczyniona albo cierpią na nadciśnienie tętnicze. Warto też zaznaczyć, że kuperoza to głównie niechlubna domena kobiet. Ma to związek z estrogenem, którego wysoki poziom wpływa rozkurczająco na ściany żył.

cera naczyniowa

Czynniki drażniące 

Cera naczyniowa jest tak naprawdę nadwrażliwa i nadreaktywna. Oznacza to, że bardzo łatwo ją podrażnić. Oto, czego powinnaś unikać, jeśli zmagasz się z trwałymi rumieńcami:

nagłe zmiany temperatur – spacer na mocnym mrozie i w wietrznych okolicznościach, a za chwilę gorące i nagrzane pomieszczenie? A może intensywna ekspozycja na słońce? Dla delikatnych żyłek to mieszanka wybuchowa, dlatego zimą koniecznie stosuj specjalne kremy ochronne, a latem – lekkie emulsje z filtrami zabezpieczającymi przed promieniowaniem UV. Uważaj, żeby nie doprowadzić do odmrożeń, a w wakacje nie opalaj się zbyt długo i intensywnie;

gorący prysznic, sauna, klimatyzacja – wszystkie te czynniki mogą doprowadzić do osłabienia włókien kolagenowych, z których zbudowane są ścianki naczyń krwionośnych. W związku z tym stają się one kruche i… pękają. To właśnie wtedy dostrzegasz je jako intensywnie czerwone pajączki, które nie chcą zniknąć;

rumieńce na policzkach

ostre przyprawy, mocne kawa i herbata czarna, coca-cola, alkohol – kofeina oraz związki zawarte w tego typu produktach wzmagają ukrwienie, co z kolei rozszerza żyłki. Wtedy też ich ściany mogą zostać uszkodzone i pojawia się rumień; 

dym papierosowy – jest niezwykle szkodliwy, ponieważ niszczy wiązania witaminy C, która jest odpowiedzialna za wzmocnienie i uelastycznienie naczynek;

peelingi mechaniczne, kąpiele parowe twarzy – wyjątkowo nie sprzyjają podrażnionym żyłkom, które już i tak straciły swoją zdolność dopasowywania się do zmiennej temperatury i nieprzewidywalnych warunków. Ponadto nadmierne tarcie może skutkować powstaniem nowych wysypów pajączków. Z tego względu za żadne skarby nie wyciskaj też palcami wągrów na nosie i brodzie.

Prawidłowa pielęgnacja

Jeśli masz cerę naczyniową, musisz ją traktować ze szczególną wrażliwością. Od razu ostrzegamy – kosmetyki przeznaczone do tego typu skóry nie sprawią, że naczynka przestaną być całkowicie widoczne albo tym bardziej, że bezpowrotnie znikną. To mit. Do ewentualnego wchłonięcia teleangiektazji może doprowadzić jedynie profesjonalny zabieg laserowy wykonany w gabinecie medycyny estetycznej. Niestety, jest dosyć kosztowny i nie gwarantuje stuprocentowej skuteczności we wszystkich przypadkach.

Jak zatem możesz sobie pomóc na co dzień? Poprzez odpowiednią pielęgnację i dopasowane preparaty zapobiegniesz nasilaniu się problemu. Już powstałe rumienie po prostu maskuj i stosuj do tego specjalistyczne kremy bazujące na składnikach obkurczających naczynia krwionośne. Szczególnie efektywne są: miłorząb japoński, arnika górska, oczar wirginijski, kasztanowiec, ruszczyk kolczasty czy algi morskie. Walkę z zaczerwienieniami wspomagają również alantoina, pantenol, glinka kaolinowa, glina lecznicza oraz okłady błotne. Dobrze, żeby tego typu specyfiki zawierały także witaminy C, E i K oraz były hipoalergiczne, bezwonne i jak najbardziej naturalne.

zaczerwienienia

Co do wizażu – używaj bazy pod makijaż i korektora dedykowanych do skóry wrażliwej i zaczerwienionej. Mają zielony kolor, który skutecznie przykrywa silnie zaróżowione zmiany i łagodzi kontrast z resztą twarzy. Pamiętaj, że również później nakładane podkład i puder powinny mieć subtelne i w miarę neutralne formuły niepodrażniające naskórka. Najlepiej sprawdzą się więc te mineralne i do cery problematycznej.

Z uwagą podchodź także do kwestii demakijażu. Wybieraj łagodne płyny micelarne i nigdy nie trzyj zbyt mocno twarzy oraz szyi. Jeśli sięgasz po peeling, to tylko enzymatyczny, ponieważ tym z drobinkami ścierającymi tylko dodatkowo pogorszysz stan buzi.

Nie musisz już dłużej ukrywać się za grubymi swetrami i nadmiarem make-upu. Wystarczy odpowiednia znajomość tematu, a zadbasz o cerę naczyniową w sposób przyjazny skórze. I nie zapominaj – kosmetyki jedynie obkurczą żyłki, ale ich nie zniwelują. To jednak mała niedoskonałość, z którą da się żyć bez kompleksów.

Logowanie

Ustaw nowe hasło

Oddzwonimy do Ciebie!