Z początku byłam zachwycona produktem, przede wszystkim z powodu składu.
Przy aplikacji czuć było drobinki oleju jajoba, przez który trzeba było potrzeć usta, aby się rozpuścił. Niestety po dłuższym stosowaniu zaczyna to być uciążliwe. Zgodnie z opisem producenta produkt nadaje mocniejszy kolor, a usta wydają się pełniejsze od razu po zastosowaniu, zapewne przez wspomniane wcześniej drobinki dające efekt peelingu. Oczywiście, również jak w przypadku peelingu efekt szybko znika, pozostawiając tłustą warstwę na ustach. Utrzymuje się ona przez długi czas, co jest dla mnie plusem.
Opakowanie jest wykonane z kartonu, co dla niektórych również może być zaletą. Dla mnie nie miało to dużego znaczenia. Ważne, aby dobrze wykonywał swoje zadanie. Czy wykonuje? I tak, i nie. Karton jest wytrzymały i nie robił się miękki w miejscach, gdzie spotyka się z produktem (o co przez chwilę posądzałam zakrętkę). Za to, aby wydobyć więcej produktu, trzeba nacisnąć kartonik od dołu, wypychając masełko na zewnątrz. Należy przy tym uważać, ponieważ nie można tego cofnąć. Raz za bardzo wyłożony produkt przy nałożeniu wieczka rozsmarowuje się. Należy również zwracać uwagę na ciepło, ponieważ produkt rozpływa się i powstaje dziwna „papka” pozostawiająca biały nalot na ustach po nałożeniu. Dlatego lepiej nie popełniać tego błędu co ja i nie wkładać go do kieszeni.
Ostatecznie masełko oceniam na trzy gwiazdki. Spodziewałam się więcej po produkcie kosztującym prawie 40 złotych. Jest wiele lepszych i tańszych zamienników, dających podobny efekt. Jednak gdy ktoś ma ochotę, to warto spróbować, gdy jest dostępny w przecenie nawet dla samego doświadczenia.
W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie nasza strona wykorzystuje pliki cookies. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień w swojej przeglądarce. Więcej szczegółów znajdziesz w zakładce Polityka prywatności.
Z początku byłam zachwycona produktem, przede wszystkim z powodu składu.
Przy aplikacji czuć było drobinki oleju jajoba, przez który trzeba było potrzeć usta, aby się rozpuścił. Niestety po dłuższym stosowaniu zaczyna to być uciążliwe. Zgodnie z opisem producenta produkt nadaje mocniejszy kolor, a usta wydają się pełniejsze od razu po zastosowaniu, zapewne przez wspomniane wcześniej drobinki dające efekt peelingu. Oczywiście, również jak w przypadku peelingu efekt szybko znika, pozostawiając tłustą warstwę na ustach. Utrzymuje się ona przez długi czas, co jest dla mnie plusem.
Opakowanie jest wykonane z kartonu, co dla niektórych również może być zaletą. Dla mnie nie miało to dużego znaczenia. Ważne, aby dobrze wykonywał swoje zadanie. Czy wykonuje? I tak, i nie. Karton jest wytrzymały i nie robił się miękki w miejscach, gdzie spotyka się z produktem (o co przez chwilę posądzałam zakrętkę). Za to, aby wydobyć więcej produktu, trzeba nacisnąć kartonik od dołu, wypychając masełko na zewnątrz. Należy przy tym uważać, ponieważ nie można tego cofnąć. Raz za bardzo wyłożony produkt przy nałożeniu wieczka rozsmarowuje się. Należy również zwracać uwagę na ciepło, ponieważ produkt rozpływa się i powstaje dziwna „papka” pozostawiająca biały nalot na ustach po nałożeniu. Dlatego lepiej nie popełniać tego błędu co ja i nie wkładać go do kieszeni.
Ostatecznie masełko oceniam na trzy gwiazdki. Spodziewałam się więcej po produkcie kosztującym prawie 40 złotych. Jest wiele lepszych i tańszych zamienników, dających podobny efekt. Jednak gdy ktoś ma ochotę, to warto spróbować, gdy jest dostępny w przecenie nawet dla samego doświadczenia.