Jeśli chodzi o smak, rokitnik albo się kocha, albo nienawidzi. Dobrze przetworzony stanie się słodko-kwaśny, inaczej może zaskoczyć nieprzyjemną cierpkością. Ale gusta kulinarne gustami, w przypadku tych dobroczynnych pomarańczowych kuleczek liczy się tak naprawdę co innego – właściwości pielęgnacyjne. A te są wręcz niezbadane!
Rokitnik, czyli Hippophae rhamnoides, swoją nazwę zawdzięcza połączeniu dwóch greckich wyrazów: hippos (koń) i phaos (blask). Skąd taki źródłosłów? Według historycznych podań około 300 r. p.n.e. roślina przywędrowała do Europy wraz z wojskami Aleksandra Wielkiego, które chrapkę na rokitnik podłapały, obserwując swoje… konie. Podobno zwierzęta chętnie i często podskubywały malutkie owoce, co wyraźnie wpłynęło na poprawę ich kondycji i siły oraz wyglądu i jakości sierści. Żołnierze zainspirowani tymi spostrzeżeniami sami zaczęli spożywać pomarańczowe kuleczki. W ten sposób odkryli ich niesamowitą wartość – odżywczą i pielęgnacyjną.
Wzmianki o rokitniku pojawiały się też w starożytnym Tybecie i Chinach, gdzie traktowano go jak lek. Potem na jakiś czas świat nieco o nim zapomniał, ale nie na długo. W XIII wieku Czyngis-chan był zachwycony jego działaniem i traktował go jak panaceum.
Rokitnik – cenne właściwości
Charakterystyczne owocki najlepiej przemrozić zupełnie tak jak jarzębinę. Tworzy się z nich zdrowotny sok. Wystarczy je umyć, osuszyć i zasypać cukrem, następnie zagotować, przecedzić do buteleczek i zapasteryzować. Otrzymana pomarańczowa substancja będzie niczym leczniczy syrop.
Okazuje się, że rokitnik to bomba witaminy C! To właśnie on – a nie cytryna – zawiera jej najwięcej zaraz po dzikiej róży. Co więcej, witamina ma formę odporną na utlenianie i łatwo przyswajalną, dzięki czemu sok sprawdzi się w przypadku przeziębienia lepiej niż niejedna tabletka. Same jagody mają właściwości przeciwbólowe i pomagają likwidować pasożyty bytujące w przewodzie pokarmowym. W ich miąższu, ale też w liściach, znajdują się witaminy z grupy B, magnez oraz około 190 (!) innych składników aktywnych. Warto też sięgać po olej rokitnikowy. Dlaczego? To źródło kwasów tłuszczowych, flawonoidów, minerałów, aminokwasów i witamin A, E, K i P.
Rokitnik – w służbie urody
A jaki wpływ na skórę mają pomarańczowe owoce? Przykładowo mieszkanki Syberii, gdzie roślina rośnie dziko w warunkach czystego powietrza, zbierają jagody i rozgniatają ją, tworząc w ten sposób w pełni naturalne maseczki do twarzy. Efekt: cera młodnieje, jest zrewitalizowana, lepiej napięta i o wyrównanym kolorycie. To jednak nie jedyne zastosowanie rokitnika. Przemysł kosmetyczny chętnie umieszcza go także w szamponach i odżywkach do włosów, kremach do twarzy i rąk, balsamach do ciała, scrubach, olejkach do masażu, mydłach, pomadkach ochronnych do ust, dezodorantach itp.
Niezwykle lubiany jest też olej z rokitnika, pozyskiwany albo z całych kuleczek, albo wyłącznie z nasion. W procesie tłoczenia powstaje doskonała substancja, świetnie sprawdzająca się na przykład w pielęgnacji pukli. Pasma stają się silnie nawilżone, lepiej się rozczesują i ładnie lśnią, mniej się łamią.
Warto wiedzieć, że rokitnik to nie tylko gwarancja odświeżenia skóry i dodania jej zdrowego blasku, lecz także wcześniej wspomniane właściwości lecznicze. Składnik pomaga uporać się z trądzikiem różowatym, wszelkimi bliznami i śladami po chorobach cery. Łagodzi też objawy łuszczycy i skóry naczynkowej. Olejek wsmarowany w ciało zadziała także jako naturalny filtr przeciwsłoneczny. Docenią go kobiety dojrzałe, chcące opóźnić oznaki starzenia. Niewiele osób zdaje sobie również sprawę z tego, że rokitnik wspomaga produkcję kolagenu, dzięki temu skóra jest nie tylko bardziej elastyczna i napięta, lecz także szybciej się regeneruje.