Konturowanie twarzy od kilku lat jest jednym z obowiązkowych elementów makijażu. Wielbicielki tematu potrafią wyczarować go nie tylko za pomocą bronzera, lecz także różu czy rozświetlacza. Ostatnimi czasy furorę robi kolejna metoda z użyciem… samoopalacza. Czy to działa?
Wydawało się, że jeśli chodzi o techniki make-upu, świat widział już wszystko. Tymczasem wizażyści non stop nas zaskakują – na szczęście! Relatywnie niedawno mocno popularny stał się tantouring, czyli modelowanie twarzy samoopalaczem. To sposób dobry zwłaszcza latem, gdy karnacja ciemnieje pod wpływem słońca i istnieje mniejsze ryzyko zbyt dużych różnic między naturalnym odcieniem skóry a tym nabytym. Nie jest to jednak reguła, tego typu konturowanie można wykonywać cały rok – przy odpowiednich umiejętnościach i idealnych preparatach brązujących.
Tradycyjny contouring
Wszystko zaczęło się od Kim Kardashian, która rozpropagowała taki rodzaj makijażu. Za pomocą kombinacji bronzerów i rozświetlaczy (najpraktyczniejsze są specjalne paletki zawierające od razu wszystkie potrzebne specyfiki) można dowolnie wymodelować twarz – zmienić jej rysy, optycznie ją wyszczuplić, wysmuklić, uwydatnić kości policzkowe czy usta, zmniejszyć czoło bądź nos. Cały sekret tkwi w odpowiednim manewrowaniu światłem i cieniem. Jasne kolory odbijają promienie, dlatego należy je aplikować na obszary, które pragniemy zaakcentować. Ciemne z kolei pochłaniają światło, więc idealnie nadają się do miejsc, które chciałybyśmy nieco zatuszować. Efekty konturowania są zachwycające i potrafią zmienić wizerunek w prawdziwie gwiazdorski. Jest jednak mała wada: to metoda dosyć czasochłonna, a wypracowany rezultat znika wraz z wieczornym demakijażem.
Tantouring w natarciu
Inaczej ma się sprawa z modelowaniem za pomocą samoopalacza. Tutaj nie powtarzamy czynności codziennie rano – przystępujemy do niej raz, a efekt jest widoczny do czasu, aż pigmenty nie wymyją się ze skóry (nawet do kilkunastu dni!). Koniecznie należy użyć kosmetyku przeznaczonego do twarzy, a nie tylko do ciała. Powinien być sprawdzony i niezawodny, żeby nie skończyło się nieciekawym elementem zaskoczenia. Najlepiej potrenować wcześniej technikę ze zwykłą paletą do konturowania.
Co jeszcze jest ważne? Aby nanosić preparaty za pomocą grubego pędzla, a następnie dobrze je rozetrzeć, żeby nie było widać odcinającej się granicy (do tego można też użyć beautyblendera). Dlaczego mowa o kosmetykach w liczbie mnogiej? Ponieważ do tantouringu potrzebujesz samoopalacza w dwóch odcieniach: jeden w tonie odpowiadającym mniej więcej Twojej karnacji, a drugi – ciemniejszy. Ten bardziej naturalny nakładamy na całą twarz, a wyrazisty – wyłącznie na obszary wymagające korekty, czyli przykładowo wzdłuż kości jarzmowych, po bokach nosa, na czole wzdłuż linii włosów. Dla wygody świetnie, jeśli produkt będzie miał formę lekkiej pianki.
I na koniec najistotniejsze: każdy samoopalacz potrzebuje czasu, żeby rozwinąć swoje działanie, jednak nigdy nie trzymaj go dłużej, niż zaleca producent. Najpierw zaaplikuj jeden, poczekaj, aż wyschnie, a w kolejnym kroku powtórz to samo z drugim. Zmyj preparaty wodą zgodnie z instrukcją na opakowaniu i dobrze osusz skórę.
Nasza rada
Żeby efekt był równomierny i prezentował się atrakcyjnie, zanim przystąpisz do konturowania, wykonaj peeling całej twarzy. Wygładzisz w ten sposób cerę i sprawisz, że pigment przyjmie się w każdym miejscu dokładnie tak samo – bez plam i smug.