Chyba każda z nas miała choć raz do czynienia z kosmetykiem na bazie alg morskich. Ten niepozorny składnik bywa niedoceniany. Zupełnie niesłusznie, ponieważ jest niezrównanym źródłem witamin, minerałów i innych substancji aktywnych odpowiadających na potrzeby dosłownie każdego typu skóry. Najpopularniejsze są zielone maseczki do twarzy na jego bazie.
Algi są chętnie wykorzystywane w przemyśle kosmetycznym. Zabiegi z ich użyciem to stały punkt w ofercie salonów spa i odnowy biologicznej. Sproszkowane porosty działają magicznie nie tylko na cerę, lecz także ciało i włosy. Zdecydowany faworyt? Maseczki wszelkiego rodzaju, byle zielone. ;)
Algi – wszystko, co musisz o nich wiedzieć
Algi dzieli się zazwyczaj ze względu na barwę: zielenice, krasnorosty, brunatnice. Jeśli chciałabyś jakieś spotkać, pojedź nad polskie morze, gdzie rośnie morszczyn. W preparatach urodowych spotkasz jednak gatunki głównie z Japonii czy Hawajów, szczególnie lubiane są laminaria czy spirulina. Składnik może mieć dwojaką postać – glony są albo sproszkowane, albo w formie ekstraktu. Najpierw się je zbiera, następnie zasusza (bądź liofilizuje), a na koniec rozdrabnia. Jeśli chcesz mieć pewność, że wybrana przez Ciebie maseczka naprawdę zawiera algi, szukaj w INCI sformułowania algae extract.
Zielony superbohater
Algi morskie mają działanie ultrałagodzące. Dzięki temu, że zawierają mnóstwo polifenoli, koją wszelkiego rodzaju podrażnienia i widoczne zaczerwienienia. Cera wyrównuje się, przestaje piec, swędzieć i szczypać, ładnie się napina. Naturalny składnik jest naprawdę uniwersalny – nie zaszkodzi nawet, gdy masz skórę alergiczną i mocno reaktywną. Zawiera też sporo witaminy B mającej wpływ na maksymalną regenerację naskórka, co pomaga zmniejszyć widoczność blizn i przebarwień. To z kolei przyda się w przypadku cery trądzikowej – zielona maseczka będzie dla niej niczym leczniczy opatrunek.
Ekstrakt z glonów to także niezmierzone źródło witamin, protein, minerałów i aminokwasów odżywiających tkankę poszarzałą, ze skłonnością do suchości, zmęczoną i pozbawioną wigoru. Co ciekawe, można w nim znaleźć także tak pożądany obecnie kwas hialuronowy, który silnie nawilża i czyni twarz satynową w dotyku, oraz sorbitol – dzięki niemu cera nie będzie tracić wilgoci.
Po maseczkę z wodorostami powinny też regularnie sięgać kobiety dojrzałe, które zaobserwowały u siebie zmarszczki. Polifenole i mikroelementy zwalczają wolne rodniki. Witamina C rozjaśnia plamy starcze, a beta-karoten poprawia koloryt cery. Podobny wpływ mają odmładzająca witamina E oraz dotleniające polisacharydy. Składnik typowy tylko dla glonów to także aosaina zapobiegająca rozpadowi elastyny. Chyba nie musimy wspominać, że ten budulec odpowiada za zdrowie i jędrność skóry.
W algach, oprócz wymienionych wyżej, znajdują się również takie cudotwórcze komponenty, jak: lipidy, mannitol, lizyna, glicyna, alanina, asparagina, witaminy A, D, E i K oraz szereg pierwiastków (m.in. żelazo, miedź, wapń, magnez, cynk, fosfor i oczywiście jod).
Maseczka algowa – jak stosować
Możesz kupić gotowy produkt komfortowy w użytkowaniu i idealny na przykład w podróż. Jednak o wiele przyjemniejsze jest samodzielne przygotowanie zielonego okładu. Zmieszaj sproszkowane glony z wodą lub hydrolatem – proporcja powinna być taka, żeby uzyskana konsystencja przypominała gęsty jogurt. Maseczkę nałóż palcami lub specjalnym pędzlem na całą twarz, z pominięciem okolic oczu i ust. Odczekaj góra pół godziny, aż specyfik zaschnie, a następnie zwyczajnie go ściągnij niczym kosmetyk peel-off. Na koniec stonizuj cerę, żeby przywrócić jej prawidłowe pH.
Po wykonaniu całego rytuału Twoja skóra będzie gładka, miękka, promienna i zregenerowana. Ciekawa efektów?