Ciepły, delikatnie słodki zapach bez nadmiernego lepkości, idealny na zimę. Wyraźnie wyczuwam nuty śliwki i miodu, które bardzo przypominają mi starą wersję "Feminite du Bois" od Shiseido, zanim niestety zmienili formułę, butelkę i markę na Serge Lutens. Tylko bez lekkiej gorzkości. Nie zauważyłem żadnych nut kawy ani przypraw, zamiast tego miał on bardzo krótkotrwały zapach zbliżony do kakao z mlekiem. W skrócie, to bardzo przytulny i intymny zapach "gourmand". Jedynym minusem dla mnie osobiście jest to, że bardzo blisko przylega do skóry, nie zostawiając za sobą żadnego śladu.
Tak, tak, tak!!!! Od dawna nie byłem tak podekscytowany zapachem! Tak to odbieram: zdecydowanie ciepły, delikatny, niealkoholowy koniak. Wyczuwam w nim zapach drewna i z pewnością wyraźnie dostrzegam świeżo wyciśnięty miód i ciepłe, słodkie suszone owoce. Być może dominują śliwki, ale nie jestem pewien. Ci, którzy szukają szlachetnej, ciepłej słodyczy na zimę, właśnie to jest! Może również sprawdzi się latem. Ale na razie jest dla mnie towarzyskim zapachem, na wieczorny "dialog" przy kominku, wzbudza we mnie pewność siebie i złośliwość. Jest bardzo intymny. Mój mężczyzna polubił go na mnie. Uznał, że jest słodki w odczuciu i był zaskoczony, że jest uniseksualny... Chociaż jestem ciekawa, jak ten zapach sprawdziłby się na nim. Jedyną wadą tego wykwintnego beczułki miodu, moim zdaniem, jest to, że nie jest super trwały i nie wyczuwam po nim śladu. Być może moja skóra pochłania perfumy, ponieważ ani Micallef, ani Viktor Rolf nie utrzymują się długo na mojej skórze, tylko około 5-6 godzin. Tymczasem moje super fajne arabskie perfumy Hadharah Sued w formie olejku utrzymują się przez ponad dzień!
W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie nasza strona wykorzystuje pliki cookies. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień w swojej przeglądarce. Więcej szczegółów znajdziesz w zakładce Polityka prywatności.
Perfumy są oryginalne, wszystko przetestowałem!
Ten zapach jest bardzo podobny do Parfums de Marly Habdan, ale kosztuje trzy razy mniej.
Ciepły, delikatnie słodki zapach bez nadmiernego lepkości, idealny na zimę. Wyraźnie wyczuwam nuty śliwki i miodu, które bardzo przypominają mi starą wersję "Feminite du Bois" od Shiseido, zanim niestety zmienili formułę, butelkę i markę na Serge Lutens. Tylko bez lekkiej gorzkości. Nie zauważyłem żadnych nut kawy ani przypraw, zamiast tego miał on bardzo krótkotrwały zapach zbliżony do kakao z mlekiem. W skrócie, to bardzo przytulny i intymny zapach "gourmand". Jedynym minusem dla mnie osobiście jest to, że bardzo blisko przylega do skóry, nie zostawiając za sobą żadnego śladu.
Tak, tak, tak!!!! Od dawna nie byłem tak podekscytowany zapachem! Tak to odbieram: zdecydowanie ciepły, delikatny, niealkoholowy koniak. Wyczuwam w nim zapach drewna i z pewnością wyraźnie dostrzegam świeżo wyciśnięty miód i ciepłe, słodkie suszone owoce. Być może dominują śliwki, ale nie jestem pewien. Ci, którzy szukają szlachetnej, ciepłej słodyczy na zimę, właśnie to jest! Może również sprawdzi się latem. Ale na razie jest dla mnie towarzyskim zapachem, na wieczorny "dialog" przy kominku, wzbudza we mnie pewność siebie i złośliwość. Jest bardzo intymny. Mój mężczyzna polubił go na mnie. Uznał, że jest słodki w odczuciu i był zaskoczony, że jest uniseksualny... Chociaż jestem ciekawa, jak ten zapach sprawdziłby się na nim. Jedyną wadą tego wykwintnego beczułki miodu, moim zdaniem, jest to, że nie jest super trwały i nie wyczuwam po nim śladu. Być może moja skóra pochłania perfumy, ponieważ ani Micallef, ani Viktor Rolf nie utrzymują się długo na mojej skórze, tylko około 5-6 godzin. Tymczasem moje super fajne arabskie perfumy Hadharah Sued w formie olejku utrzymują się przez ponad dzień!